Posty

muzeum czy melina?

Obraz
post się dokisił i jest znakomity niczym kiszone ogórki babci stasi, a więc zapraszam.  oba na m... na codzień w muzeach są ludzie sztuki, ludzie, którzy pragną się rozwijać, mają jakieś ambicje, plany, zainteresowania. a co było wczoraj?  w tą przeklętą noc muzeów, gdzie wszystkie instytucje kulturowe stają otworem i zapraszają każdego do smakowania swojego wnętrza.  oczywiście i wtedy zdarzają się ludzie światli, jednakże większą grupę stanowią intelektualne przeciętniaki. osoby, które tej sztuki nie pojmują i o niej nie mają pojęcia. bezsensowne jest iść do muzeum i oglądać obrazy nie rozumiejąc ich. to, że widzimy jakiś ładny (bądź nie) obrazek oprawiony w złotą ramkę nie czyni z nas kogoś kto rozumie.  bez podstawowej wiedzy na temat techniki, artystów, nurtów, perspektywy i wielu innych aspektów malarstwa będziemy tylko biernymi obserwatorami. to tak jakby osoba głucha poszła na koncert. widzi, ale tak właściwie nie wie co widzi i jaka jest tego istota.  tylko przyj

porażka cz.1

Obraz
witam dzisiaj przedstawię kilka moich komicznych, czy po prostu głupich porażek (tak, jestem życiowym nieudacznikiem). zacznijmy od moich popisów kulinarnych... 1) płatki z actimelem co zrobić gdy zabrakło ci mleka do płatków, a bardzo masz na nie ochotę? PO PROSTU RUSZYĆ DUPSKO I JE KUPIĆ! ale oczywiście jako, że ja jestem wyjątkowo leniwym człowiekiem otworzyłam lodówkę w zastanowieniu czego mogę dolać, aby była odpowiednia ilość płynu w stosunku do płatków. mój wzrok powędrował na actimel o smaku owocowym. na pierwszym miejscu w składzie miał właśnie to czego potrzebowałam - mleko (na drugim mleko odtłuszczone, więc super, będzie fit). bez większego zastanowienia wlałam jego zawartość do miseczki  i wstawiłam do mikrofalówki*. niestety, ale moja ,,zupa" okazała się niejadalna. nie róbcie tego w domu. 2) pożar  kiedy włączam wodę w czajniku lub cokolwiek na kuchence nie patrzę, który palnik należy zapalić, chwytam pierwszy lepszy najbliżej i wychodzę w przekonaniu, ż

święta...

Obraz
...n i e n a w i d z ę. ostatnio uświadomiłam sobie, że gdyby nie szkoła nie wychodziłabym z domu. czy mi to w jakikolwiek sposób przeszkadza? nie. wystarczy mi tyle kontaktów fizycznych z ludźmi ile doświadczam w szkole (niestety bardziej tego ograniczyć nie mogę). oczywistą rzeczą jest to, że w święta jestem zmuszona do spotkania się z rodziną, ubrać maskę i próbować przetrwać ukrywając agonię, która zalewa mnie od środka podczas gdy opowiadam jakiś niskich lotów żart lub coś tego pokroju. trzeba zacisnąć zęby i przetrwać, aby z drugiej strony nie robić nikomu przykrości, bo hej, nie jestem pępkiem świata. należy dostosować się do ogólnie przyjętych norm społecznych. chociaż sama tego nie lubię, ponieważ większość z nich w moich odczuciach jest absurdalna. lubię żyć niechlujnie, nie ograniczać się. mieć władzę nad własnym życiem. nikt mi nie będzie mówił, że muszę ubierać dwie takie same skarpetki. życie według norm to domena szarości i sprzyja popadaniu monotonii. a to ni

wowie, co tu się zadziało

Obraz
eeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee... tak. spontaniczna myśl przebiegła przez mój i tak już zdeptany mózg. a może? często moje pomysły są nieprzemyślane i potem tego żałuję, poparzyłam się już wiele razy i zapewne ten będzie kolejnym do kolekcji po czym zawiśnie na ścianie zaraz pod napisem ''jestem nieudacznikiem''. jednakże, mimo wszystko, spróbuje.